Bez tytułu
Czuję zapach swojego ciała... Jeszcze nie wchodziłam pod prysznic... nie chciało mi się... zaraz pewnie to zrobię.... teraz czuję wymieszane zapachy... balsamu, potu, słońca, jakiejś delikatnej pachnącej wody, kawy którą sobie właśnie zaparzyłam, wiatru i swojego ciała - taki niesprecyzowany ten naturalny... dotykam ustami swoją skórę... mam ogromną ochotę przytulić się nagim ciałem do innego ciała, poczuć przyspieszony oddech na swoim karku... moje palce delikatnie odczytują mapę ciała...założone wysoko nogi... gdzie ręka swobodnie może przesuwać się w dół i górę... odsłonięta szyja i dekolt gdzie palce zakreślają znane tylko sobie znaki.... ramiona opadające w dół zgodnie z zasadą grawitacji, ściskane mocno w dłoniach... czoło, oczy, usta, nos, brwi, policzki.... twarz… znam ją na pamięć a ciągle potrzebuje się jej uczyć... palec spoczywa na wardze próbując policzyć niewielkie wgłębienia... czasami zahacza o przednie zęby... drobne palce okrywające ciało jak delikatna mgiełka... jak wiatr drażniący się ze mną...poprzez koszulkę wyczuwam swoje nieduże piersi by znów zatoczyć kolejny okrąg.... dmucham a potem przebiegam zwinnie palcami swój brzuch.... zawsze lubiłam rękę na swojej talii... lubię, gdy dłonie opierają się prawie na moich biodrach... gdy właściwie dwie silne ręce są w stanie objąć mnie całą w pól.... gdy stoję tyłem odwrócona a jego ręce na tym magicznym miejscu... gdzie zaczyna się kolejne życie.... ja wiem jak siebie dotykać... ja przecież tak kocham dotykać.... tylko moje własne ciało, moje dłonie, palce... nie dają mi tego ciepła... ciepła stojącego obok, blisko...