Bez tytułu
Szaleństwo zapanowało w narodzie. Właśnie roznegliżowany mężczyzna okrywał swój balkon barwami narodowymi w postaci flag.
Słoneczko zaczyna się uśmiechać w końcu. Truskawki troszkę kwaśne ale są. I tylko jedno co mnie martwi to wychodzące zewsząd robactwo i moja psychoza na tym punkcie. Nie potrafię z tym walczyć. Coś co jest wielkości jednego centymetra wzbudza mój strach i chęć ucieczki. Nie staje z tym do walki bo wyobraźnia stwarza sytuacje, w których nie mam szans na zwycięstwo. Wolę walczyć z czymś innym – kolejną wpinką na ścianie, a w dżungli ani lesie na dłużej nie zamierzam pozostawać.
Lubię czekać na Niego, widzieć z jaką radością wraca, choćby to było kilka godzin. Poczekam zatem przy książce.