Bez tytułu
WYJŚCIE BEZPIECZEŃSTWA
SZYBĘ STŁUC MŁOTKIEM
to ja poproszę młotek…
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 |
08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
WYJŚCIE BEZPIECZEŃSTWA
SZYBĘ STŁUC MŁOTKIEM
to ja poproszę młotek…
Dostałam słoiczek miodu. Miodu z całego lata. Miodu zebranego przez starego wilka morskiego. Miodu, w którym odbija się światło dnia. Kiedy nabieram go na łyżeczkę to widzę siebie samą jakbym go wybierała paluszkami prosto z ula… Gęsty o pięknej bursztynowej barwie. Smakuje lasem, łąką, polami, kwiatami, drzewami... i tak właśnie też pachnie... jesienią... opadającymi liściami, wrzosami, zachodzącym słońcem...
Szkolenie
Od rana postawiona w stan gotowości. „Tylko nie zaśpij!” Nie zaspałam. Czerwona ulubiona torebka pod pachą, w niej notatnik i czerwone pióro. Malutki samochód w kolorze bieli (nie lubię małych samochodów) bezbarwnego kierownika z wredną kierowniczką w środku. W rozmowie podczas jazdy nie uczestniczyłam – wymówiłam się chorym gardłem. Skupiłam się na kolorach jesieni za szybą...
Zakres szkolenia: kodeks postępowania administracyjnego. Temat nudny i ciekawy zarazem. Ciekawy w swoim zastosowaniu cokolwiek zastanawiającym, zdumiewającym… że tak powiem frywolnym – biurokracja to słowo właściwe.
Monotonia prowadzącego wykład kierowała moją rękę wyraźnie w kierunku filiżanki z kawą i talerzyka z ciastkami.
Kątem oka przyglądałam się podekscytowanym uczestnikom szkolenia, próbującym głębić meandry polskiego nieuporządkowanego prawa. Zaabsorbowani, z błyskiem w oczach dzielili się spostrzeżeniami próbując przekonać samych siebie, iż to akurat oni prowadzą sprawy właściwie.
Mój delikatny uśmiech powodował zmieszanie Pana Prawnika…
Wróciłam, napiłam się piwa ot a teraz idę się uczyć.
Nie mam czasu. No w zasadzie to mam w sensie praktycznym. Teoretycznie jest on zagospodarowany przez plany, które ciągle tkwią w zawieszeniu. Ręce związane przez apatię i zniechęcenie.
DOTKNIĘCIE
W ogrodzie
istnienia
drobinki
uczuć
głęboko
jak ból
W nory oczu tylko
czasami
zielono...
Ciepłem podmuchu
spod kamieni
zatrzymany rusza
kadr...
Czułość zakwita drżąco
w kruchych kielichach
wieczoru
i Twoich
rąk
W ogrodzie
istnienia
drobinki
uczuć
głęboko
ZAWSZE
Tylko mróz
tak często
-zbyt duży...
Bartosz Czajewicz