Bez tytułu
Pokoje mają po cztery kąty. Tylko cztery kąty… już dawno każdy z nich znam na pamięć.
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
30 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 |
14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 |
Pokoje mają po cztery kąty. Tylko cztery kąty… już dawno każdy z nich znam na pamięć.
Gęste powietrze, aż zastanawiam się jak to możliwe, że oddycham. Senno, senniej… jakby ktoś postanowił uśpić naszą czujność. Przygniata mnie ciężar powietrza, opada powoli niebo na głowę, oczy zasnute mgłą. Wiatr plącze myśli, przeplatając je zmęczeniem. Ruchy zazwyczaj szybkie i energiczne straciły na swojej wyraźności. Przeciągam się co chwilkę jak leniwy kocur marzący o zapiecku...
Prześladuje mnie ostatnio ten gest…. zamykam oczy, unoszę do góry rękę powyżej swojej twarzy, dłoń tylko pusto przecina powietrze… w poszukiwaniu czyjejś twarzy…
Moja codzienna wyrozumiałość przerodziła się w kompletny brak zrozumienia i złość w tym jednym przypadku. Obecnie pozostała bezsilność. To całe czekanie przysłoniło mi wzrok. Zamazane spojrzenie i ten upiorny gniew skierowany w jeden punkt. Zły gniew niedobry... przepraszam wydobywa się z mych ust. Co za dzieciak ze mnie... znów... w końcu mam prawo do swoich złości... tylko dlaczego mi z tym tak źle...
"...I said something wrong, now I long for yesterday..."
Czekam... tak sobie tu i teraz, czekam... Odliczam... sekunda po sekundzie, minuta po minucie tik tak.... jak wolno płynie czas... czasem dźwięk dzwonka zakłóci niepokój czekania. Każdą kroplę niepewności wycieram szybko do sucha. Oczekiwanie powoli zaczyna nie mieścić się w moich dłoniach... nie każ mi dłużej czekać... proszę...