Bez tytułu
Napisał, że mam nad sobą przyduchę. Zaraz po przeczytaniu tego ogarnął mnie wewnętrzny pusty śmiech. To całe zamieszanie było obok, nie starałam się nawet wniknąć. Nie potrafiłam wykrzesać z siebie nawet cienia empatii. Przeszłam obok, to nie człowiek umierał, to jedynie durne sprawozdanie na-ten-tych-miast. Nagle wydało mi się śmiesznym to, że musimy w ten sposób pracować. Wykonujemy ten katalog różnych czynności, i co z tego, świat przez to nie będzie lepszy, nie będzie prostszy. Patrząc cząstkowo gubi się całość, traci się sens. Coraz częściej potrzebuje urlopu, odpoczynku. Płonące korony drzew gdzieś tam…