• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

B E L I E F

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 31 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29

Strony

  • Strona główna

Archiwum

  • Styczeń 2008
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Styczeń 2007
  • Listopad 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Czerwiec 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Marzec 2003
  • Styczeń 2003
  • Grudzień 2002
  • Listopad 2002
  • Październik 2002

Najnowsze wpisy, strona 28


< 1 2 ... 27 28 29 30 31 ... 56 57 >

Bez tytułu

Kiedy po raz pierwszy oglądałam Cube miałam nieodparte wrażenie, że chodzi o coś więcej. Ta sama myśl pojawiła się gdy oglądnęłam drugą część. I olśniło mnie. O życie chodzi. O te sześciany, w których żyjemy bez określonego stałego miejsca. Żeby nie zaśpiewać wręcz ironicznie „w domach z betonu…”, ale to nie tak... W zasadzie w ciągłym ruchu niby czynnie a jednak biernie. Bez jakiejkolwiek szansy na zmianę przez nas samych. Błąkamy się w tym labiryncie w poszukiwaniu klucza, a takowy nie istnieje. Jakie to proste prawdaż?  A sześciany są iluzoryczne, granice niewidoczne i płynne… Tylko czas jest inny na różnych płaszczyznach i przestrzeniach. Wszystko jest zupełnie przypadkowe. Otwieram kolejne okna ciągle w tym samym domu… Obraz pozornie na pierwszy rzut oka jest inny, jednak po chwili spostrzegam, że widzę to co wcześniej. I tak z każdym kolejnym otworzonym oknem i kolejnym… Męczące to zajęcie.

 

Egzamin zdałam. Ulga ogromna. I radość również. Tym bardziej, ze ostatnio wiara mnie samej we mnie i mojego farta jakoś zmalała.

 

Sinusoida? Coś takiego nie istnieje w określaniu nastrojów, zdarzeń. Żaden cykl nawet i kobiecy nie odzwierciedla nastrojów. Żadne równanie czy nierówność, prosta czy krzywa, parabola czy hiperbola, logarytm czy całka czy cokolwiek matematycznego, i zatem logicznego nie jest wyznacznikiem tego co będzie za moment…

 

Znów źle się poczułam będąc dla kogoś jedynie przedmiotem.

 

I stopy mi zmarzły…. A ten potok słów to tylko cześć lawiny… i kiedy tak biegłam przez ten sypiący śnieg to straciłam rachubę czy chce dobiegnąć czy chce uciec…

 

I wiatr wieje a wiadomo metereopatka.

 

09 lutego 2004   Komentarze (6)

Bez tytułu

Dzień świra azali dzień zwariowanego klienta.

Dobrej nocy.

 

06 lutego 2004   Komentarze (6)

Bez tytułu

Wdech wydech… oblałam? Hmm scenariusz pesymistyczny, optymistyczny oraz najbardziej prawdopodobny – tak brzmiała jedna z odpowiedzi. Ryzyko było duże przyjmijmy zatem wariant pesymistyczny. Chyba odkurzę sobie pamięć jak jest na poprawkowych.

Keiko Matsui uspokaja.

 

04 lutego 2004   Komentarze (3)

Bez tytułu

Szybkość niektórych zdarzeń zauważamy post factum.

Iluzoryczne to wszystko. Garść niepewności, nadziei, lęków, żalu, płochych radości… a i to w każdej chwili może się wysypać z delikatnego uchwytu dłoni.

Napisany sms: czasem łatwiej zasnąć gdy obok ktoś leży i budzić się wtedy lepiej… przychodzi też czasem ochota porozmawiania z kimś obcym zupełnie… a czas swoją ziemskość gdzieś zatracił…, pozostaje w skrzynce nadawczej.

Kartka papieru straszy swoją bielą.

 

30 stycznia 2004   Komentarze (2)

Bez tytułu

Notatek szukałam starych z bankowości. Tam gdzie z całym prawdopodobieństwem powinny być. Nie było, zapewne pożyczone – nieoddane. Znalazłam za to jakąś kartkę z wypocinami, bez oznaczenia jakiejkolwiek daty, zdarzenia, czy miejsca.

 

Delikatnym piórkiem łaskoczesz ciepły brzuch,

jak kropla deszczu spadająca cicho

czy podmuch wiatru co gładzi czule.

Wtedy budzące się ciało jeszcze mgiełką snu otulone.

powoli jak górski potok szemrzeć zaczyna

lśniąca tafla wody spływająca w dół…

 

 

Nie pamiętam kiedy to pisałam. Wygląda jak niedokończone. Mierna ta moja poezja.

 

15 stycznia 2004   Komentarze (4)
< 1 2 ... 27 28 29 30 31 ... 56 57 >
Belief | Blogi