Bez tytułu
Okoliczne knajpy przyprawiają mnie o klaustrofobiczny nastrój. Koncert niekoniecznie się udał. Złość na deptujących mnie ludzi przysłoniła mi ledwie słyszalną muzykę. I się rozchorowałam. Odleżałam, odespałam… i tym samym przegapiłam parę innych ciekawych imprez. Zresztą to staje się regułą. Choroba o podłożu węszącym imprezy.
Złocisto. Lecz i za zimno… To przez te pory kiedy wychodzę i wracam. Za wcześnie i za późno, żeby złapać słonko.
Nie potrafię pisać dedykacji… W szarości tonę nocą bez Ciebie, noc z Tobą wlewając lampkę czerwonego wina w biało czarny telewizor, zapominam, że noc, że świt, że dzień, że noc…