Bez tytułu
Przy sączącym się z głośników dźwięku Dżemu sentymentalna podróż wstecz. Lampka wina, zapalona świeca. Teraz nie jestem już dla nikogo Viktorią. Nie ma rąk w górze, nie ma śpiewu przechodzącego w krzyk. „Zostałem sam…” Kiedyś też i gitara brzmiała tylko dla mnie. Takie małe koncerty dla jednego słuchacza. Skulona w kącie przykryta ciepłym kocem otoczona dźwiękami przebywałam w jakimś innym wymiarze. Jego palce delikatnie przebiegały po strunach tak samo jak i pieściły moje ciało… Nieobecni, zajęci muzyką a jednak tylko dla siebie.
„Kiedy byłem mały, zawsze chciałem dojść na koniec świata…” … tak mocno nadal chcę….