Bez tytułu
Wódka mnie osłabia i powoduje ból żołądka. Czerwona galaretka na śniadanie, to chyba nie jest zbyt ciężkostrawne.
Wiatr usiłuje wedrzeć się do mieszkania poprzez nie do końca zamknięty balkon. Kiedy odwracam głowę on chce coś wystukać na klawiaturze… Jest złośliwy i nie ma pokojowych zamiarów. Otulam się szczelnie kocem, po twarzy gładzi mnie muzyka i słowa „(…) Save me, I'm in a sea of beings And there's no deny - the waves are holding me under (…)”. I całkiem przyjemnie byłoby oddać się zupełnie i bez reszty w ręce stworom sennym gdyby nie rzeczowy telefon…