Bez tytułu
Tracę głos. Węch już okazuje się straciłam. Ale mam jeszcze kilka innych zmysłów i jakoś sobie radzę. A kolejne zwolnienie lekarskie nie będzie mile widziane. W każdym razie mam zamiar to wszystko przetrwać. W sposób jeszcze nieokreślony, nie wiem jakie porównanie byłoby najwłaściwsze, może jak niezbyt rozgarnięty żółw lądowy. A wokół dużo się dzieje i nikt w zasadzie poza mną samą mnie nie żałuje ani oszczędza. Może poza jedną sztuką, która na przekór mojej utracie węchu każe mi zanurzać twarz w kwitnących bzach…