Bez tytułu
Notatek szukałam starych z bankowości. Tam gdzie z całym prawdopodobieństwem powinny być. Nie było, zapewne pożyczone – nieoddane. Znalazłam za to jakąś kartkę z wypocinami, bez oznaczenia jakiejkolwiek daty, zdarzenia, czy miejsca.
Delikatnym piórkiem łaskoczesz ciepły brzuch,
jak kropla deszczu spadająca cicho
czy podmuch wiatru co gładzi czule.
Wtedy budzące się ciało jeszcze mgiełką snu otulone.
powoli jak górski potok szemrzeć zaczyna
lśniąca tafla wody spływająca w dół…
Nie pamiętam kiedy to pisałam. Wygląda jak niedokończone. Mierna ta moja poezja.