Bez tytułu
Kiedy śpię do południa, reszta dnia jakby na jawie. I nic mnie już nie obudzi. Na dźwięk słów w słuchawce „będę za dziesięć minut” wzruszenie ramionami, gdy ja jeszcze w koszulce a łóżko niezaścielone. Wszelkie czynności wykonuje powoli i stoję sobie obok patrząc na siebie. Kawa czy kaw pięć bez znaczenia, powieki ciągle snem spowite. Dobrze mi tak.