Bez tytułu
Czasami... Wstrzymuje oddech by niewidzialność za rękę potrzymać. Budząc się oczy mocniej zamykam by móc zniknąć zupełnie. Palcami skóry dotykam jak wróżka co zaklęcie wypowiada. Zęby zaciskam by słowom tlenu nie podać.
Jak łza spływająca z Twojego oka, liść co z drzewa spada… ja delikatnie trzema kreskami na cienkim pergaminie gęsim piórem naszkicowana…