Bez tytułu
Ostre brzmienie, uderzenie. Samo z siebie i to jest zadziwiajace. Nagle bez powodu. Moze to ona, moze on, a moze wszystko po kolei. Bez oczekiwania. Przeszlo. Czuje ludzi, widze wyraznie, slysze szepty, nie potrafie siedziec w miejscu ale nie uciekam. Jest podejrzanie spokojnie. Ale zaciskam zeby jeszcze i mimo wszystko... muzyka, muzyka... „nie chce cie czestowac smiercia zycie piekniejsze jest niz smierc kazda swoja zywa czescia wybieram zycie” glosno i glosniej... glosna muzyka w srodku nocy odbija sie o sciany, a moze to tylko potrzeba wykrzyczenia, niekoniecznie swoimi slowami, ktore ocieralyby sie o cisze, ktorych moze juz nawet zabraklo... ale to jak bieg po sniegu, po chwili sie zmeczysz.... ale osiagasz spokojny sen...