Bez tytułu
I znow ucieczka, panika.... mowie, duzo mowie, za chwile milkne by tak pozostac. Zagladam w glab siebie nic nie widzac, wycofuje sie wowczas szybko. Boje sie zobaczyc, ze nic tam nie ma. Krece sie wokol wlasnej osi, nie czekam, biegne. Rozpaczliwe wolania o pomoc. Urywane krzyki. Poploch. Czuje jak tone, macham bezradnie rekami na wszystkie strony. Za mocno, za ostro, zbyt nagle, za szybko. Stoje przez chwilke w jednym miejscu, po chwili orientuje sie, ze zle trafilam, ze to nie tutaj mialam byc. Pomylilam sie ... znow. Zawracam, robie kolo, zataczam ten sam krag. Jestem w tym samym miejscu co kiedys. Inna sceneria ale uczucia te same. W zasadzie nic sie nie zmienilo. Teraz kolejna droga, ale w ktora strone.... kolejne dylematy, kolejne rozdroza a ja ciagle ta sama niezdecydowana. Siedze, mysli przebiegaja z predkoscia swiatla po mojej glowie, nie mam sily ich uchwycic. Uczucie niepokoju.... jak ptak szamoczacy sie w zamknietej klatce.