Bez tytułu
Zadajesz niby proste pytania a jednoczesnie sprawia mi duza trudnosc znalezienie na nie odpowiedzi. Czuje sie jak totalna prowincjuszka. Czasem boje sie uzywac slow przy Tobie gdyz wszystko co chce powiedziec wydaje mi sie plytkie i nie na miejscu. Nie wiem co sprawia, ze czuje sie taka malenka, niepewna. Stawiam kroki jak male dziecko. Czy to strach? Przed wlasnym zdaniem? Glupota. Dlaczego czuje sie jak uczniak przed egzaminem?
Moge sluchac Cie godzinami sama nic nie mowiac. Twoje spojrzenie zaspokaja moja proznosc i jest takie uwazne, jakbys probowal odczytac to co niewypowiedziane – moje mysli.
Moje uczucia.... jak ciezko przychodzi mi o nich mowic .... to nie chlod ani obojetnosc raczej to forma samoobrony. A uczucia..... te potrafie Ci w inny sposob okazac wiesz o tym.... Naucze sie i mowic ale potrzebuje czasu. Jestem jak zwierzatko, ktore trzeba oswoic.
Te noce, w ktorych dajesz mi spokoj i cisze. Chcialabym wowczas stac sie jednym cialem z Toba. Jednosc, zespolenie myslisz, ze mozna to osiagnac? Gdzie jest ta granica, ktora trzeba przekroczyc? A moze to niemozliwe.... moze powinna mi wystarczyc bliskosc, cieplo Twojego ciala, Twoj dotyk.