• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

B E L I E F

Strony

  • Strona główna

Bez tytułu

Przesycenie chodzeniem, a ciągły niedosyt gór. Trzeba by tam mieszkać aby czuć je zawsze gdzieś blisko. Trzeba by się zatrzymać… A nasz kolega – organizator, miał do zrealizowania plan. Udało się dzięki naszym i jego nogom, i sprzyjającej pogodzie… Huculszczyzna to miejsce gdzie czas ma zupełnie inny wymiar. Ludzie przemieszczają się wszędzie na własnych nogach robiąc przy tym dość odległe kilometry, żyją ze zbieractwa i hudoby, i wszystko namiętnie grodzą – płoty, płoty i jeszcze raz płoty, wszystko jest spasione i jednocześnie osrane, obijają domy blachą i przy tym swoim prostym skromnym życiu są sympatyczni i mili. Niesamowite i wręcz zabawne w Ukraińcach jest to, że są bardzo przyjacielscy i zawsze chcą dobrze, ale wychodzi zazwyczaj na odwrót, coś pomieszają, pozmyślają, przekręcą.

Trochę wiatru (oj wiało, wiało…), trochę deszczu, dużo słońca – tak wyglądał bilans pogodowy. Cisza, spokój, szmer strumyka… Pierwszego turystę spotkaliśmy dopiero w czwartym dniu na granicy ukraińsko – rumuńskiej, kompletnie niestrzeżonej zresztą. Za to towarzystwo krów, byków i koni mięliśmy nieprzerwanie. Jeden nawet buhaj zasadził się na nasze obozowisko, uszkadzając koledze namiot, na całe szczęście nie zrobił większych szkód.  To nie są góry z wyznaczonym szlakowanymi drogami. Nie raz przedzieraliśmy się przez wysokie trawy, rwące strumyki, las kompletnie zawalony przez zrąb i stare walące się drzewa. Pełna różnorodność, nie zawsze oczekiwana i lubiana. Zmęczenie osiągnęło u mnie apogeum w szóstym dniu nieustannej wędrówki, wtedy uznałam za stosowne zrobić wykład na temat używania pewnych określeń typu „blisko”. Jednak to samo zmęczenie wynagradzane było pięknymi widokami i satysfakcją ze zrealizowanej drogi.

Siedząc tutaj wcale nie czuję się wypoczęta. Wszystko jakieś takie niewspółmierne. Psychika oddalona od problemów bieżących – była, nastał czas teraźniejszy, tu czas płynie dość wartko. I moje biedne pięty, które katuje niestety już zakładanymi czółenkami. Mam ochotę jeszcze gdzieś wpaść w zapomnienie, na swój własny kształt, w swoim własnym świecie.  

 

29 sierpnia 2006   Komentarze (3)
harley
29 sierpnia 2006 o 22:44
Coś Ty! Jedyne co mogę tam zdobywać, to (kolejny raz) sprawność pustelnika :-)). Zupełnie się nie znam na górach i sama nigdy bym się na wędrówkę nie wybrała, tyle to wiem. I do tego zupełnie nie mam teraz kondycji - leżę odłogiem od lutego przez ten bolący bark ;) Atmosferę będę chłonęła i popodziwiam widoki.

Ale to mnie kusi - zdobywanie czegoś więcej niż, to co do tej pory ;)
harley
29 sierpnia 2006 o 12:50
No popatrz, niebawem będę w Bieszczadach Wschodnich, na Ukrainie.
martynia
29 sierpnia 2006 o 09:11
...też leczę stopy po górach ....

Dodaj komentarz

Belief | Blogi