Bez tytułu
Ziemia się rozpadła, wybuchła, pękła niczym zbyt mocno nadmuchany balon. Się mi śniło. Siedzieliśmy na zgliszczach całkiem zagubieni, zdziwieni, bezradni… Koszmarnie i ponuro. Umysł umęczony chorobą. To jakby przepowiednia mojego znów-jest-mi-za-ciasno. Nie mieszczę się w ramach obecnie sobie narzuconych. W którymś momencie jest mi zawsze za mało miejsca. Znajduje się na krótko. Potem mną rzuca od ściany do ściany. A może po prostu przesadzam… Choćby ten widok za oknem, miejski, jakby całkiem mi leżał, jak dla mnie – droga. Słowa hasła, słowa klucze…
Dodaj komentarz