Bez tytułu
Noc bez snu. Albo to sen zagubił swoją noc i nie może się odnaleźć. A zresztą niedługo magiczna czwarta… Podczas tak długiej nocy wiele można zaplanować, na przykład przyszłoroczny urlop, czy bliżej – już dzisiejsze spotkanie. Te plany to mrzonki. Zastanawiam się jaka jest granica od tego nadzwyczajnego spokoju do szaleństwa. Wariactwo, które kiedyś pozwoli mi na zrealizowanie podczas takich (a innych) nocy, głupich pomysłów jak malowania ścian akwarelami. Będzie ekspresyjnie. Mniej w głowie więcej na ścianie, terapia. Bo malarz ze mnie żaden. Tak to dobra pora na kolejną gorącą herbatę. To myśl, że za raptem trzy godzinki zaczynamy tygodniowy kierat. Puste łóżko mnie gryzie. Innego nie ma, nie ma, nie ma – jak echo. Gdyby był obok… nie znaczy bym spała, tylko to uczucie, że śpi, że jest blisko… Dobrze mi w tej nocnej pustce czasowej, w tym czasie nikogo, niczyim. Zimą się urodziłam, rankiem się urodziłam. Co za absurdalne pory, to nie mógł być mój pomysł.
Dzień dobry
Dodaj komentarz