Bez tytułu
Stanęłam przed rozwidleniem. Pójść nie pójść. Tak czy siak miałam wylądować, idąc którymkolwiek ze szlaków, w tym samym miejscu. Moje planowanie w połowie trasy zawsze bierze w łeb. Zbaczam. Wahanie to zaledwie ułamek sekundy i szybka decyzja, zmiana trasy. Kolejny szczyt, niech tak zostanie. Zakładam ciepły sweter, polar, długie spodnie, zimno. Potrzebuje zdobywać sama. Uśmiecham się do siebie, do gór, do słońca, do chmur… a one do mnie w jakiś sposób... A potem powinnam była wrócić, ktoś czekał. Nie wróciłam.
Dodaj komentarz